Czym jest slow travel i dlaczego Piemont to jego idealna kraina?

Tagi , , , ,

Coraz więcej osób ma już dość pośpiesznego zwiedzania, odhaczania atrakcji z przewodników i gonienia od miejsca do miejsca. W zamian szukamy czegoś innego – spokojniejszych podróży, w których liczy się rozmowa z lokalnym gospodarzem, smak domowego sera czy cisza porannej kawy wypitej na tarasie. Taki właśnie jest slow travel – podejście do podróżowania, które pozwala naprawdę poczuć miejsce, w którym się jest. Nie trzeba wiele, by zacząć. Czasem wystarczy wybrać region, który sam w sobie sprzyja spokojowi. I właśnie takim miejscem jest Piemont – włoska kraina z dala od masowej turystyki, gdzie wszystko toczy się własnym rytmem. Miasteczka jakby wyjęte z innej epoki, góry w tle, sielskie winnice, lokalne trattorie i ludzie, którzy naprawdę mają czas, żeby pogadać. W tym artykule opowiem Ci, czym dokładnie jest slow travel i dlaczego Piemont idealnie wpisuje się w ten sposób podróżowania. Jeśli masz dość ciągłego pośpiechu i chcesz wreszcie odpocząć „naprawdę” – dobrze trafiłeś.

Planujesz zarezerwować nocleg przez Booking.com? Zarezerwuj przez ten link.
Ciebie to nic nie kosztuje, a ja pozyskam środki na następne artykuły. Z góry Ci dziękuję!

Czym jest slow travel i dlaczego Piemont to jego idealna kraina?

Podróżowanie to nie tylko przemieszczanie się z punktu A do punktu B. To również — a może przede wszystkim — sztuka doświadczania. W dobie tanich linii lotniczych, Instagramowych must-see i kompulsywnego zwiedzania, coraz więcej osób szuka alternatywy. Slow travel, czyli powolne podróżowanie, to filozofia bliska tym, którzy cenią autentyczność, lokalność, spokój i czas. I nie ma we Włoszech miejsca bardziej stworzonego do takiego podróżowania niż Piemont.

Rozciągający się u stóp Alp region oferuje wszystko to, czego potrzeba podróżnikowi-wrażliwcowi: winnice tonące we mgle, średniowieczne miasteczka, zapomniane wioski i… dojrzewające sery. Piemont to także krajobrazy jak z pocztówki, które nie zmieniły się od setek lat.

Orta San Giulio – wyspa ciszy, wioska harmonii

Nad brzegiem jeziora Orta, pośród zielonych wzgórz i ciszy, leży Orta San Giulio. Wioska jest malowniczą mozaiką brukowanych uliczek, balkonów z pelargoniami i zacienionych zaułków prowadzących ku wodzie. Już w czasach rzymskich osada nosiła nazwę Hortus Conclusus — „zamknięty ogród”, co wiele mówi o jej aurze wyciszenia i kontemplacji. Przez wieki była miejscem, do którego udawali się pustelnicy, poeci i arystokraci szukający ukojenia.

W samym środku jeziora znajduje się Isola San Giulio, nazywana wyspą ciszy. Legenda głosi, że Święty Juliusz z Akwilei, który przybył tutaj w IV wieku, przegonił z wyspy smoki i złe duchy. Następnie zbudował kościół, gdzie dziś znajduje się klasztor benedyktynek. Ich motto brzmi: „Silenzio è parola„. Milczenie staje się tutaj formą komunikacji. Spacerując uliczkami Orty, można natrafić na ukryte ogrody, kapliczki z XVI wieku oraz stare wille, wśród których wyróżnia się Villa Bossi z widokiem na jezioro. Warto też odwiedzić Sacro Monte di Orta, zespół dwudziestu kaplic poświęconych św. Franciszkowi z Asyżu, którego misja życia wyjątkowo dobrze współgra z ideą slow travel. Całość wpisana jest na listę światowego dziedzictwa UNESCO i otoczona parkowym krajobrazem, który przypomina o harmonii człowieka z przyrodą. Poranna kawa przy Piazza Motta, rejs łódką na wyspę, spokojny spacer promenadą i dźwięk dzwonów kościelnych o zmierzchu — każdy gest jest tu celebracją codzienności.

Mombarcaro – dach Langhe i samotność na wysokości

Na końcu krętej drogi, tam gdzie kończą się winnice i zaczynają bezkresne łąki, wznosi się Mombarcaro. Jest to najwyżej położona wioska regionu Langhe, położona ponad 896 m n.p.m. Nazywana nie bez powodu „dachem Langhe„, oferuje zapierające dech widoki aż po Alpy — przy dobrej pogodzie widać nawet szczyt Monte Viso. Dawniej wioska była ważnym punktem strategicznym, służącym jako punkt obserwacyjny już od czasów rzymskich. W średniowieczu Mombarcaro było twierdzą lokalnych feudałów. Ślady tej przeszłości nadal widoczne są w układzie uliczek i ruinach wieży strażniczej. Ale to nie panorama ani historia są tu najważniejsze. Najważniejsza jest cisza.

W Mombarcaro nic się nie dzieje — i to jest największa atrakcja tej wioski. Na kamiennych ławkach siedzą staruszkowie, których życie płynie rytmem much krążących nad szklanką Barolo. Czasami przejedzie traktor, czasami ktoś zagwiżdże. I to wszystko. Dla kogoś, kto przez całe życie mieszkał w hałaśliwym mieście, ta absolutna cisza jest niemal mistycznym przeżyciem. Slow travel tutaj to nie moda, to konieczność — bo nie da się żyć inaczej. Warto zajrzeć do lokalnego kościoła św. Andrzeja Apostoła, skromnego, z freskami datowanymi na XVII wiek. Obok niego znajduje się małe muzeum etnograficzne dokumentujące życie chłopów i pasterzy z regionu Alta Langa. Nieopodal wioski biegnie również stara ścieżka pielgrzymkowa do Sanktuarium Boskiej Miłości (Santuario della Madonna del Deserto), idealna na kilkugodzinny, kontemplacyjny spacer.

Chianale – najpiękniejsza wioska w Alpach Kotyjskich

Zbliżając się do granicy z Francją, trafiamy na prawdziwą górską perłę — Chianale. Jest ona zaliczana do najpiękniejszych wiosek Włoch według stowarzyszenia „I Borghi più belli d’Italia”. Położona w dolinie Val Varaita, otoczona szczytami i przecięta szmaragdowym potokiem Varaita di Chianale, wygląda jak ilustracja z książki o średniowieczu. To jedno z najwyżej położonych osiedli zamieszkałych całorocznie w Piemoncie. Leży na wysokości około 1800 m n.p.m. i zachowała niemal nienaruszoną architekturę alpejską.

Domy z kamienia i drewna, łuki mostów, dachy z łupków — wszystko tu wydaje się wyjęte z innej epoki. W centrum wioski wznosi się romański kościół św. Antoniego z XIII wieku, z oryginalną dzwonnicą i freskami przedstawiającymi świętych i sceny pasyjne. Tuż obok, na starym moście z kamienia, codziennie spotykają się mieszkańcy, by wymieniać wieści i plotki. Ludzie mówią tu w języku okcytańskim, a ich kultura przetrwała dzięki izolacji geograficznej i silnej tożsamości lokalnej. Na stołach króluje polenta z serem toma, zioła zebrane na zboczach górskich, kaszanka i mięso duszone w czerwonym winie. W wypiekanych w kamiennych piecach bochenkach chleba czuć aromat igliwia i ziół. W Chianale działa niewielkie muzeum kultury okcytańskiej, które warto odwiedzić, by zrozumieć, skąd pochodzi ta niezwykła tożsamość.

Candelo – średniowieczny Ricetto i winne legendy

W pobliżu Bielli, na północ od Turynu, znajduje się jedno z najcenniejszych średniowiecznych założeń obronnych w Europie — Ricetto di Candelo. Otoczona murami osada, której układ urbanistyczny nie zmienił się od XIV wieku, to raj dla miłośników historii. Ricetto powstało jako miejsce schronienia dla ludności i ich zapasów, w razie najazdów czy wojen. Co ciekawe, nie było to typowe miasto zamkowe, lecz wspólnota małych gospodarstw, gdzie każdy rolnik miał swoją część przestrzeni wewnątrz murów. Budynki z cegły, masywne bramy, wąskie przejścia i tajemnicze zaułki — wszystko to tworzy atmosferę, jakiej próżno szukać w innych miejscach.

W Ricetto zachowało się ponad 200 historycznych pomieszczeń, z których wiele zamieniono na małe galerie, sklepy i winiarnie. Spacerując jego brukowanymi ścieżkami, można poczuć zapach drewna, siana i czerwonego wina. Na każdym rogu kryje się historia — o mnichach produkujących eliksiry, o tajemniczych kręgach rytualnych i o podziemnych tunelach. Slow travel w Candelo to coś więcej niż spacer. To udział w teatralnym przedstawieniu bez scenariusza, którego aktorami są mieszkańcy, a scenografią — ceglane mury Ricetto.

Cocconato – balkon Piemontu i dolce far niente z kieliszkiem Barbery

Cocconato, często nazywane „balkonem Piemontu„, góruje nad wzgórzami Monferrato. Z jednej strony roztacza się stąd widok aż po Turyn, z drugiej — morze winnic. Miejscowość, której nazwa pochodzi od łacińskiego „coccum” oznaczającego szczyt wzgórza, była już znana w czasach rzymskich jako punkt strategiczny i miejsce wypasu bydła. W średniowieczu należała do potężnego opactwa San Benigno di Fruttuaria. Natomiast później do rodziny Radicati, która pozostawiła po sobie zamek — dziś przekształcony w prywatną rezydencję.

To miejsce dla tych, którzy wiedzą, czym jest dolce far niente — słodkie nieróbstwo. W Cocconato nie trzeba robić nic. Wystarczy usiąść z kieliszkiem Barbera d’Asti i pozwolić słońcu opalać skórę. Ale warto też powędrować uliczkami miasteczka, gdzie czekają stare kościoły, jak choćby Chiesa di Santa Maria della Consolazione z barokowym wnętrzem oraz rodzinne sklepy oferujące produkty z trufli, dojrzewające salami i likiery z orzecha włoskiego. Wiosną i jesienią Cocconato rozbrzmiewa dźwiękami lokalnych świąt. „Cocco… Wine” to festiwal win i serów, zaś słynna „Palio degli Asini” — czyli wyścigi osłów, to wydarzenie tak groteskowe, jak i głęboko zakorzenione w lokalnej tradycji.

Rosazza – najbardziej tajemnicza wioska Piemontu

Położona w dolinie Cervo, Rosazza wygląda jakby wyszła spod pióra Umberta Eco. Tajemnicze inskrypcje, symbole masońskie, neogotyckie wieże, podziemne przejścia — wszystko tu pełne jest znaczeń i historii. To właśnie tutaj żył i tworzył senator Federico Rosazza, wolnomularz, mecenat sztuk i wizjoner. W drugiej połowie XIX wieku postanowił on przekształcić rodzinną wioskę w miejsce duchowego i ezoterycznego dialogu między epokami. Z pomocą architekta Giuseppe Maffei’ego stworzył przestrzeń, w której każdy detal architektoniczny ma znaczenie: kolumny z motywami egipskimi, symbole astrologiczne, znaki zodiaku, labirynty.

Najbardziej niezwykłym miejscem jest Cimitero Monumentale, czyli cmentarz, którego układ przypomina mapę nieba. Można tam odnaleźć groby z symbolami różokrzyżowców i inskrypcje pisane w łacinie, grece i symbolach kabalistycznych. Tuż obok znajduje się Castello Rosazza, pseudoneogotycki pałac z wieżyczkami i wewnętrznym dziedzińcem, który przez lata pełnił funkcję prywatnej loży masońskiej. Rosazza nie jest typową wioską turystyczną. To miejsce, które wymaga czasu. Trzeba tu być, patrzeć, słuchać, czytać znaki i rozmawiać z mieszkańcami. Wśród atrakcji warto wspomnieć również o starym kamiennym moście z XII wieku, prowadzącym do doliny Cervo, oraz ukrytym źródle, które lokalni mieszkańcy uważają za uzdrawiające. W letnie dni odbywają się tu wykłady, koncerty i nocne spacery z przewodnikiem poświęcone historii symboliki wioski.

Crea – duchowość wśród winnic i świętych ścieżek

Wśród pagórków Monferrato, w miejscu, gdzie kończy się winnica a zaczyna sacrum, znajduje się Crea. Wioska znana jest z Sanktuarium Matki Bożej w Crea, jednego z tzw. Sacri Monti, czyli Świętych Gór wpisanych na listę UNESCO. Sanktuarium powstało w 1589 roku z inicjatywy zakonników z pobliskiej opactwa. Od początku miało pełnić funkcję miejsca pielgrzymkowego, ale również przestrzeni dla duchowego oddechu wśród przyrody.

Kompleks obejmuje kościół i 23 kaplice rozsiane na wzgórzu, każda z nich poświęcona jednej z tajemnic różańca świętego. Rzeźby i freski przedstawiające sceny biblijne wykonane zostały przez lokalnych mistrzów. Dzięki wkomponowaniu ich w naturalne otoczenie całość sprawia wrażenie mistycznego ogrodu pełnego ciszy i światła. Wokół sanktuarium rozciąga się park krajobrazowy — Riserva Naturale Speciale del Sacro Monte di Crea. Crea przyciąga nie tylko pielgrzymów. To miejsce wybierają również malarze, pisarze i muzycy, szukający inspiracji w spokojnym rytmie przyrody i architektury sakralnej. W wiosce organizowane są warsztaty medytacyjne, plenerowe koncerty i wystawy artystów związanych z ruchem slow art.

Jak zaplanować podróż slow po Piemoncie?

Podróżowanie powoli to sztuka planowania… bez planu. Oczywiście warto znać cel i wiedzieć, dokąd się zmierza, ale równie istotne jest postawienie na przypadek, rozmowę, przystanek w miejscu, którego nie było w przewodniku. Najlepiej rozpocząć w Turynie i ruszyć na południe, wypożyczonym samochodem lub – jeszcze lepiej – starą Vespa. Warto wybierać agroturystyki, małe B&B, gospodarstwa serowarskie i lokalne winnice. To właśnie tam znajdziesz prawdziwych ludzi i prawdziwe historie. Nie planuj każdego dnia co do minuty. Pozwól, by poranna mgła zadecydowała, czy zostaniesz dzień dłużej. Poza tym, w Piemoncie warto zbłądzić. To w końcu kraina, gdzie czas nie biegnie — tylko płynie.

Zobacz także: Relaks w termach – piemonckie spa i gorące źródła

Autor: Magdalena Łydka – miłośniczka podróży, szczególnie tych na Bałkany. Copywriterka specjalizująca się w tematyce podróżniczej, która pracę w korporacji zastąpiła tworzeniem stron internetowych i podróżowaniem. Każdą wolną chwilę spędza w podróży z dobrą książką i notesem. Autorka kilku ebooków o Chorwacji, Bałkanach i Półwyspie Apenińskim. Ulubione miejsce do pracy: wyspa Korčula w Chorwacji.

Najlepsze hotele w Turynie

Poprzedni

Zamki i fortece wokół Turynu: 5 perełek na jednodniowy wypad

Dodaj komentarz